Jesień współczesności

Jesień współczesności

Jesień jest czasem, kiedy przyroda powoli obumiera. Zanika to, do czego przyzwyczailiśmy się przez miesiące wiosenno-letnie. Kościół od zawsze odnosił ten proces do przemijania naszego życia. Znajduje to odzwierciedlenie w tradycyjnym kalendarzu liturgicznym, gdzie teksty mszalne tego okresu nawiązują do spraw ostatecznych w życiu człowieka. Obecnie jednak coraz bardziej dostrzegamy nie tylko przemijanie nas samych, ale także całego świata jaki zagospodarowała sobie ludzkość. Jaka powinna być nasza reakcja na ten fakt?

Przemija postać tego świata

Jak nietrudno się domyśleć, odnoszę się tu do zamieszania okołowirusowego z jednej strony i do gwałtownych przemian w sferze obyczajowej z drugiej. Nie zamierzam streszczać obydwu procesów, bo Czytelnicy na pewno je dobrze znają. Chciałbym się jednak pochylić nad możliwymi sposobami odpowiedzi na te zjawiska.

Wielu może na to zareagować zniechęceniem. Obserwowanie kolejnych bastionów normalności, które wokół nas upadają wywoła u nich bezradność. Przeświadczenie o tym, że nasz czas mija i niewiele już się da zrobić jest przykre, ale z drugiej strony łatwe. Zwalnia bowiem od konieczności działania i pozwala zrzucić winę na parszywą rzeczywistość. Rzeczywistość jednak jest zmienna i na przestrzeni zachodzą w niej różne procesy.

Rozum bezobjawowy

Co możemy powiedzieć o ideologii, która przenika coraz bardziej świat? To, że, mówiąc potocznie, nie trzyma się ona kupy. Niektórzy próbują erę obecną przedstawiać jako nowe oświecenie. W oświeceniu jednak, na piedestał wynoszono rozum. Dzisiejsze czasy to klęska rozumu. To epoka, w której można kogoś uznać za mężczyznę lub kobietę wbrew biologicznym faktom, można zabić dziecko nienarodzone, ale kurczaka na rosół już nie, dzieckiem może się zajmować para sodomitów, ale nie ubożsi rodzice. Takie absurdy moglibyśmy wymieniać w nieskończoność. Rozum został już dawno rzucony w ciemny kąt. Ciemność ta zaczęła się wdzierać w czasie reformacji, kiedy Luter nazwał rozum „nierządnicą diabła”. Oświecenie ubóstwiło rozum, pozbawiając go odniesienia do prawdziwego Boga. Ciemność roztaczała się nad światem coraz bardziej. Dziś został już tylko neopogański ciemnogród. To, co nazywa się postępem jest tak naprawdę wstecznictwem. Patologie wyeliminowane przez chrześcijaństwo (homoseksualizm, pedofilia, poligamia, zabijanie dzieci i starców itd.) współczesny świat z fanfarami wskrzesił.

W oczekiwaniu na rychły triumf

W historii były już przypadki triumfu ideologii dokonujących gwałtu na rozumie. Czymże bowiem był komunizm z walką klas, internacjonalizmem i wszelkimi aberracjami, które temu towarzyszyły? Czym był narodowy socjalizm z ideą wyższych i niższych ras? Systemy oparte na tych założeniach rozsypały się. Nie inaczej musi być z tym, co obecnie obserwujemy. Bieżąca ideologia idzie bowiem bodaj najdalej w walce ze zdrowym rozsądkiem, co w szczególny sposób obserwujemy w czasach pandemicznych. Obecnie może się wydawać, że to wszystko zaszło tak daleko, że jest nie do odwrócenia. Czy jednak nie podobnie mogli myśleć ludzie przeżywający piekło obozów koncentracyjnych albo łagrów?

Katolikowi obca powinna być postawa „nie wychylajmy się za bardzo, bo jeszcze stracimy to, co mamy”. Panująca wokół nas ideologia jest oparta na kłamstwie. Dlatego musi przegrać, bo to Chrystus jest Prawdą. Im bardziej podsycany jest rewolucyjny ogień, tym bliżej jest zwycięstwo Zbawiciela, poprzedzone, jak zapewnia Apokalipsa, triumfem Jego Matki. Szatan zwielokrotnia teraz swoje wysiłki, bo wie, że zostało mu niewiele czasu. Naszą odpowiedzią na to powinny być słowa św. Pawła czytane w ostatnią niedzielę na Mszach w tradycyjnym rycie: „czas wyzyskujcie, bo dni są złe”. Jeżeli stoimy po stronie Prawdy i zdrowego rozsądku, to znaczy, że stoimy po stronie zwycięskiej. Obyśmy w tych szalonych czasach potrafili szczerze powtórzyć za św. Maksymilianem: „wszędzie widzę Niepokalaną, problemów nie widzę nigdzie”.

Filip Bator

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *