Henryk Rolicki: Cele i drogi propagandy wywrotowej – rozdział II – Źródła pesymizmu

Henryk Rolicki: Cele i drogi propagandy wywrotowej – rozdział II – Źródła pesymizmu

1.
Jesteśmy dziś na schyłku ery, którą można nazwać antytezą epoki odrodzenia. L‘uomo uniwersale, człowiek pełny, ideał renesansu, to przeciwieństwo dzisiejszych czasów. Człowiek pełny odrodzenia był to człowiek wykształcony ogólnie obok wiedzy fachowej, jaką posiadał. Był to dalej człowiek harmonii, równoważący w sobie zasoby rozumu, uczucia i woli. Był to w końcu człowiek przywiązany uczuciowo i intelektualnie spojony ze spuścizną cywilizacyjną swej rasy, żyjącej wśród bogactwa tradycji, idącej doń z ducha starożytnego Rzymu i Grecji.
L’uomo uniwersale żył pełnem życiem. W zestawieniu z nim człowiek XX .wieku — to kaleka, mimo istnienia aeroplanów, radiotelegrafii i radjofonji i zawrotnego rozwoju nauk przyrodniczych.
Nie cieszymy sie życiem. Żyjemy w pesymizmie. Jak to się stało?

2.
Fałszywie przedstawia się odrodzenie, jako zerwanie z tradycją średniowiecza. Cywilizacja grecka i rzymska ujawnia się w średniowiecznej organizacji Kościoła i filozofji scholastycznej, że tylko wymienię hierarchję kościelną, rzymskość papiestwa, dążenie do jasnej kodyfikacji prawa kanonicznego i wpływ Arystotelesa na głównego przedstawiciela myśli scholastycznej, Tomasza z Akwinu. Można śmiało powiedzieć, że w okresie wędrówki ludów, a potem najazdu ludów muzułmańskich, Kościół rzymski jest jedynym czynnikiem przechowującym związek cywilizacyjny z tradycją rasy aryjskiej, ocalającym skarby przeszłości. To też pierwsze odkrycia rękopisów starożytnych, pierwsze akty przejęcia się spadkiem duchowym Grecji i Rzymu wychodzą stamtąd. Między kultem dla starożytności a wiarą w dogmaty Kościoła panuje z początku harmonia, że przyjrzymy się tylko postaci Dantego, autora „Boskiej Komedji”.
Zgrzyt wnosi reformacja. Nietylko dlatego, że uderza w dogmaty religji i organizację kościelną, lecz przedewszystkiem dlatego, że w rzeczach wiary nawiązuje do tradycji wręcz obcej spadkowi cywilizacyjnemu Grecji i Rzymu. Kult starożytności nie ginie odrazu, owszem, wśród jej adeptów widzimy jeszcze długo ogniska jej badaczy. Jednakże fakt zwrócenia się do Ewangelji wprost, a szczególnie do Starego Testamentu stwarza w duszy zwolenników reformacji rozdźwięk między dwiema cywilizacjami, obcemi sobie aż do ostateczności.
Zarzut powszechnie stawiany Kościołowi przez reformację, że odsunął się od Ewangelji, jest tego rozdźwięku wyrazem. Największą przewiną Kościoła w oczach reformacji — nie były różnice dogmatyczne, lecz właśnie jego rzymskość i uniwersalizm.
Reformacja utopiła odrodzenie w odmętach walk religijnych i spaczyła ideał l‘uomo uniwersale.
Przewrót naukowy, spowodowany przez odkrycia geograficzne, przyrodnicze, a nawet astronomiczne — ów wykwit rozmachu odrodzenia obraca się stopniowo przeciw harmonji cywilizacyjnej renesansu. To, do czego pobudziła harmonijna pełność życia, staje się zarzewiem walki. Jak ustosunkować wiedzę do Wiary? — budzą się wątpliwości. Przedstawiciele Kościoła, przerażeni atakami reformacji, patrzą nieufnie na postępy nauk przyrodniczych. Z drugiej strony odkrywcy i badacze usiłują rozgraniczyć wyraźnie dziedziny panowania rozumu od Objawienia. Tworzenie pomostu między Objawieniem a wiedzą przyrodniczą — oto istota racjonalizmu.
Kościół w rzeczach Objawienia, — lecz w rzeczach nauki tylko rozum. Rozum ludzki kieruje odkryciami praw przyrody, badaniem praw matematyki i tutaj ma prawo do wyłącznego panowania.
Jakkolwiek celem racjonalistów było zbudowanie pomostu między wiedzą i religją, w istocie rzeczy racjonalizm umożliwił separację między Wiarą i rozumem. Tworzy podstawy filozoficzne pod przekonanie, że wiara jest irracjonalna.
W Anglji, kraju, opanowanym przez reformację, filozofja zmierza wprost do empiryzmu. Rozwój nauk przyrodniczych, zdobyty drogą poznania zmysłowego, zachęca do jaskrawszych poglądów, tem bardziej, że znacznie słabszy opór stawia hierarchia anglikańskiego kościoła. Locke neguje istnienie jakichkolwiek idei wrodzonych w człowieku, twierdzi, że człowiek rodzi się jako tabula rasa, na której poznanie zmysłowe pisać może swobodnie. Hume dochodzi do twierdzeń posuniętych jeszcze dalej, stwarza system empirystyczny i pierwszy daje wyraz sceptycyzmowi co do tego, czy świat rzeczywisty odpowiada poznaniu zmysłowemu, a więc — w jego rozumieniu — czy jest wogóle możliwe jego poznanie.. Empiryzm już nie dba o zagadnienia Wiary i rozumu, lecz zajmuje się wyłącznie zagadnieniami teorji poznania. Interesuje go pytanie, jak zmysły ludzkie poznają świat i czy go mogą poznać? Jeżeli one nie wystarczą — to świat jest zagadką niepoznawalną.
Wyniki filózofji angielskiej stają się podstawą dla filozofji okresu „przewrotu umysłowego”.

3.
„Przewrót umysłowy” XVIII wieku polega na zerwaniu ostatecznem między rozumem ludzkim a religją. Filozofja encyklopedystów, promieniująca na całą ówczesną Europę, roznoszona po świecie przez mnożące się, jak grzyby po deszczu, organizacje masońskie, uderza z całą silą w ówczesny ustrój kóścielno-hierarchiczny.
Niedowiarstwo religijne ogarnia całą ówczesną elitę umysłową Europy; wchodzi w modę i zagnieżdża się nawet na szczytach hierarchji kościelnej. Champfort, znany pisarz, później sekretarz klubu jakobinów, stwierdza, że przedrewolucyjna przyzwoitość towarzyska wymagała, ażeby zwykły ksiądz wierzył trochę; kanonik lub prałat powinien był się uśmiechnąć na jakiś dobry dowcip, skierowany przeciw religji; biskup ma się roześmiać z całego serca, a kardynał dodać dowcip własny.
„Przewrót umysłowy” niesie z sobą „oświecenie”. „Oświecenie” — to przedewszystkiem walka z „przesądami”, czyli z tem wszystkiem, co opierało się na dogmatach wiary i co trąciło tradycją. „Przesądem” był Bóg i religja, król i hierarchja państwowa, przywileje stanowe szlachty i duchowieństwa, patrjarchalizm rodzinny. Rousseau oddaje swe dzieci do domu podrzutków, biskupi, jak Talleyrand, zrzucają suknie duchowne. Przykład idzie z góry.
Wszystko, co trwa w dawnych obyczajach — to „ciemnota i barbarzyństwo”. Zaciekłość sekciarska „oświecenia” pod tym względem da się chyba tylko porównać z późniejszym terrorem liberalizmu.
Wiedzę daje tylko poznanie zmysłowe, a rozum przenika treść i znaczenie poznanych prawd. Prawa natury, rządzące światem, formułuje „filozofia naturalna. Ona wskazuje człowiekowi jego „prawa naturalne, wytycza mu „etykę naturalną. Jeżeli istnieją jakieś siły, rządzące naturą, możniejsze od człowieka, — to uznanie ich staje się treścią „religji naturalnej”. Siły te „przewrót umysłowy” określa mianem „Najwyższej Istoty” lub „Opatrzności” pojęcie to nie ma nic wspólnego z pojęciem Boga jakiejkolwiek religji. Jest to ów masoński „Wielki Budowniczy Świata„.
„Przewrót umysłowy” toczy walkę zaciekłą z „fanatyzmem” i „zabobonem” z taką samą furją, z jaką później liberalizm i socjalizm gromią „reakcje” i „wstecznictwo”. Fanatykiem i zabobonnikiem jest każdy, kto nie idzie z „oświeceniem”. „Przewrót” nienawidzi dogmatów i tradycji, lecz sceptycyzm jego odnosi się tylko do tego ustroju, który zamierza zwalić; w stosunku do przyszłości, którą sam pragnie zbudować, wierzy w „postęp” i z całem doktrynerstwem wyciąga wnioski z dogmatów własnej „filozofji naturalnej”.
Doktrynerski dogmatyzm „przewrotu” wybuchnął na całej linji w pierwszych latach wielkiej rewolucji francuskiej. I wówczas rozumowi, odkrywcy „filozofji naturalnej”, oddano publiczną cześć przez wwiedzenie nagiej niewiasty, symbolizującej boginię rozumu, do kościoła i postawienie jej na ołtarzu. W XX wieku na przeciwległym końcu Europy stawia się w jednem z miast rosyjskich pomnik Judaszowi Iskarjocie.


4.
Wyuzdanie i bankructwo wielkiej rewolucji francuskiej zadało „filozofii naturalnej” taki sam cios, jaki wyuzdanie i bankructwo rewolucji bolszewickiej zadają dzisiaj historjozofji Marksa.
Napoleon likwiduje erę „przewrotu umysłowego” i choć sam pada ofiarą tej walki, jak głęboko wykazuje jeden ze współczesnych, genialny nasz rodak Hocne-Wroński, to jednak upadek jego nie może już zapobiec „restauracji” we Francji i trzydziestoletniemu okresowi „świętego przymierza” w Europie. Bojownikiem spadku „przewrotu umysłowego” staje się węglarstwo i usiłuje nawiązać do spuścizny rewolucyjnej przez sporadyczne wywoływanie rewolucji w Hiszpanji, w Grecji, we Francji, w Belgji i w Polsce Kongresowej. Wreszcie udaje mu się przeprzeć swe zwycięstwo w 1848 r.
Okres romantyzmu i mistycyzmu, nowatorstw religijnych zdusił wreszcie pozytywizm. Ściśle związany z rozwojem nauk przyrodniczych w XIX wieku i z rozkwitem techniki, nawiązuje wprost do „filozofji naturalnej”. Odkrycia naukowe praw przyrody skłaniają go do skrajnego empiryzmu i materializmu. Nie uznaje nawet owej „Najwyższej Istoty”, ani „Opatrzności“. Nad człowiekiem jest tylko przyroda ze swemi prawami. Przewaga tej przyrody nad człowiekiem jest coraz mniejsza, gdyż człowiek raz po raz wydziera jej nowe tajemnice. Kiedyś wydrze jej wszystkie i sam będzie panem tej ziemi. „Wiedza — to wiara przyszłości”.
I oto właśnie, gdy na widowni stanęła „ludzkość triumfująca z boskością u swych stóp”, otrzymuje wiedza szereg potężnych ciosów niejako samobójczych. Zaufanie do niej zostaje zachwiane u samych podstaw. Nierozwikłane paradoksy logiczne, godzące w zasadę sprzeczności, tę podstawę logicznego myślenia, upadek założeń fizyki podcina wiarę w nieomylność rozumu.
Logika usiłuje wyjaśnić paradoksy, fizyka ucieka się do formułowania postulatów, które muszą być uznane za prawdziwe bez dowodu, bo inaczej… bo inaczej cała wiedza przyrodnicza leżałaby w gruzach.
Lecz inni godzą się z upadkiem założeń ludzkiej wiedzy i stają sie wyznawcami konwencjonalizmu. Każde założenie jest prawdziwe, jeżeli nam się zechce przyjąć jego prawdziwość.
Stąd tylko krok do „etyki konwencjonalnej” i „estetyki konwencjonalnej”. Każdy czyn jest dobry, jeżeli go za dobry uznamy. Każda rzecz jest piękna, jeżeli nam się podoba, jeżeli uznamy, że jest piękna.
Jesteśmy u narodzin człowieka wyzwolonego z moralności, u początków futuryzmu w sztuce.
Pierzchają wszelkie skrupuły. Boć przecie, jeżeli dobre jest to, co uznamy za dobre, — to czemu nie dokonać krwawego „eksperymentu społecznego”?
„Nie wolno żadnego czynu rozważać z punktu widzenia etycznego” — nakazuje instrukcja III międzynarodówki.
Jeżeli jednak nic nie jest pewne obiektywnie, lecz prawda zależy od dowolności, to i żaden ustrój społeczny nie ma sensu. Czemu więc nie anarchja?
Na murach Kremlu w pierwszych dniach rewolucji bolszewickiej zawiesił ktoś wymowny napis: Boga niet, prirody niet!
Stanęliśmy u wrót nihilizmu.
To też symbole masońskie, młotek, trójkąt i kielnia, i hasła „wolność, równość, braterstwo” — jak piszc Eliphas Levi w książce p. t. „Histoire de la Magie” — wzięli sobie za godło i anarchiści i wypisali pod niemi: Liberie pour les contoitises, egalile dans la bassesse et fraternite pour delruire (Wolność dla żądz, równość w podłości i braterstwo ku niszczeniu).
Dokąd pójdziemy dalej?
Już „przewrotowi umysłowemu” XVIII wieku towarzyszą objawy znamienne. Oto ruch „oświecenia”, mający wszelkie pozory dążenia, zmierzającego do wyzwolenia umysłu ludzkiego z dogmatów i uprzedzeń, idzie ręka w rękę z szerzeniem się nauk tajemnych, zagnieżdżeniem się czarnej magji i okultyzmu. Voltaire i Cagliostro idą w jednej parze na podbój świata.
Środowiska wiedzy tajemnej narówni z filozofią encyklopedystów przygotowują wybuch wielkiej rewolucji francuskiej. Postać Mesmera, który ujawnił ludzkości tajemnicę hipnotyzmu, sprzęgła się nierozerwalnie z dziejami Francji i świata aryjskiego. Papus w „A. B. C. d’occultisme” mesmeryzmowi, a więc hipnotyzmowi przypisuje decydującą rolę w zainscenizowaniu rewolucji, a filozofję encyklopedystów, położenie gospodarcze Francji uważa za rzecz podrzędną. Wszyscy niemal czołowi mężowie wielkiej rewolucji zajmują się okultyzmem. Robespierre, który usiłował rewolucji nadać kierunek rewolucji narodowo-francuskiej, a nie międzynarodowo-powszechnej, na seansie pod wpływem sugestji hipnotycznej oświadcza, że w głębi duszy jest monarchistą. Ginie na gilotynie za zdradę rewolucji.
I Polska nie pozostaje wtyle. Owszem, Warszawa w XVIII wieku słynie jako ognisko nauk kabalistycznych, uprawianych przez rabinów żydowskich. Lecz i Polacy, porwani „oświeceniem”, nie cofają się przed zgłębianiem wiedzy tajemnej. Za „króla Stasia” Thoux de Salvert, twórca loży masońskiej „Dobrego Pasterza”, zakłada w Warszawie akademję nauk tajemnych. W roku 1780 odwiedza tę akademję słynny czarownik Cagliostro. „Oświecony” król Stanisław August ofiarowuje mu brylanty i dom na przedmieściu, zamawiając u niego wylęgnięcie jajka filozoficznego. „Oświecony” Adam Poniński, główna postać Sejmu rozbiorowego, ofiarowuje czarownikowi bardzo poważną sumę za to, że ten podejmuje się wywołać djabła, któremuby Poniński mógł zapisać swą duszę.
Po upadku rewolucji francuskiej i wojnach napoleońskich praktyki tajemnicze przechowuje romantyzm. My mamy ich pogłos w Mickiewiczowskich „Dziadach”, Niemcy w Goethowskim „Fauście”. Romantyzmowi towarzyszy mistycyzm religijny, pozostający w walce z religją Kościoła katolickiego.
Fala wiedzy i wierzeń tajemnych przycicha pod wpływem pozytywizmu; zjawia się jednak znowu w formie napozór naukowej. Hipnotyzm, dalej t. zw. freudyzm, analiza duszy i badanię snów — oto jej przejawy.
Dopiero zwątpienie w rozum ludzki i jego nieomylność podsyca znowu znicz okultyzmu. Przybiera on formę spirytyzmu, stolików wirujących i ekierek, materializacji duchów. Zachowuje pozory naukowych badań, lecz z zamiłowaniem garną się doń rzesze inteligencji, nie mającej żadnych danych do krytycyzmu. Demaskowanie medjów raz po raz nie osłabia tego ruchu. Pobłażliwość dla oszustw, na których medja przyłapano, idzie tak daleko, że rozgrzesza się je i prowadzi z niemi dalej „doświadczenia“. Wszak medjum to także człowiek i musi żyć; cóż więc dziwnego, że gdy „fenomenów” niema, raz w życiu oszuka? Demaskują medja na ogół laicy, niemal nigdy „zawodowi” badacze.
Wstrząśnienia wojny światowej i lat powojennych wzmogły znacznie napięcie fali wiedzy tajemnej.
Dziś odbywają się publiczne odczyty dla adeptów czarnej magji, stolice Europy roją się od medjów, zapraszanych na seanse spirystyczne. Ludzie, uchodzący za poważnych, działacze polityczni i wojskowi, wysocy urzędnicy i dyplomaci figurują na listach uczestników seansów. Listy te drukuje się w książkach specjalnych i wystawia na sprzedaż publiczną, jakby ku zachęcie maluczkich, by poszli za wzorem przodowników narodu.
Pojawiają się bogate wydawnictwa z zakresu okultyzmu, czarnej magji, spirytyzmu, teozofji. Kto daje na to pieniądze w czasach, gdy o grosz tak trudno? Kto szerzy te kulty i poco?
Są dziś już ludzie tak zatopieni w tajemnych praktykach, że poza, niemi nie widzą świata. Są i tacy, którzy nie wstydzą się, że bez porady wróżki, stolika lub wywołanego ducha nie uczynią ważniejszego kroku w życiu.
A z drugiej strony rozpowszechnienie narkotyków. Morfina, kokaina, nawet opjum szeroko w użyciu. I mimo wszelkich zakazów i utrudnień zawsze znajdą się dostawcy tych trucizn, nawet za darmo.
Narkotyki fizjologiczne i narkotyki duchowe. Ten sam wywołują skutek. Paraliż woli i zwyrodnienie uczuć. Przedewszystkiem zaś paraliż myśli, zanik zmysłu rzeczywistości i porażenie krytycyzmu. Ucieczka od życia.
Jakby ktoś oszołomił pacjenta przed operacją, by nie czuł bólu, nie rzucał się i nie krzyczał głośno.

6.
„Przewrót umysłowy” XVIII wieku odzwierciedla się w etyce i obyczajach. Skoro rozum wskazuje prawa „etyki naturalnej”, to oczywiście aprobata etyczna każdego uczynku zależy od własnej oceny działającej jednostki. To też niema okresu, w którymby dyplomacja była bardziej cyniczna i bezczelna, jak w wieku XVIII. Niema przykładu, by najwybitniejsi ludzie w państwach do tego stopnia byli pozbawieni skrupułów, by skwapliwiej brali za swą działalność korzyści materialne od swoich i obcych, od przyjaciół i wrogów swego państwa. Rozluźnienie obyczajów obejmuje szczyty ówczesnej hierarchii umysłowej i towarzyskiej. Niższe warstwy gorszą się i są przedmiotem drwin.
Protestantyzm „etykę naturalną” przekuł na swój język w Kaniowskiej „ Krytyce praktycznego rozumu”. „Kategoryczny imperatyw” Kanta staje się podstawą niemieckiej etyki indywidualnej i państwowej. „Czyń tak, aby w każdej chwili twój czyn mógł się stać podstawą dla powszechnego prawodawstwa” — oto miara etyczna. Sędzią twoich czynów możesz być tylko ty sam, twój rozum i twoje sumienie.
Skoro tylko „rozum praktyczny” nakaże ci ansrotlen ein minderweriiges Volk (wytępić mało wartościowe plemię) — to postępujesz etycznie, niszcząc ludność Polski, Belgji i Francji. Jest to nacjonalizm sui generis — zupełnie odrębny, nie przypominający niczem nacjonalizmu u narodów romańskich, ani też nacjonalizmu polskiego.
Ta indywidualność miary etycznej pozostaje cechą charakterystyczną całej epoki aż do naszych. czasów. Oderwanie etyki od religji — to pierwszy krok na tej drodze. Związanie osądów , etycznych z własnym rozumem jednostki — to etap drugi, to tworzenie „etyki naukowej”. A etap trzeci? Etap trzeci — to „konwencjonalizm etyczny”, to triumf dowolności w osądzaniu czynów ludzkich, to wreszcie zakaz rozpatrywania jakiegokolwiek czynu z punktu widzenia etycznego. zakaz wydany przez III międzynarodówkę. Od wolności sumienia — do dowolności. Od tolerancji — do wyuzdanych szaleństw bolszewizmu. Ustosunkowanie się do etyki odbija się na prawodawstwie i na sądownictwie. Skoro człowiek sam tylko ma prawo sądzić swe postępki, to kara kryminalna nie może być represją, nie może być aktem potępienia etycznego. Człowiek ma „prawa naturalne”, przedewszystkiem zaś prawo do życia i do wolności osobistej. Brak tytułu, aby go tych praw pozbawiać gwałtem. Już Cesare Bonnesano Beccaria pod wpływem filozofji encyklopedystów w swem dziele „Dei delitti e delle pene” (O przestępstwach i karach), wydanem w 1764 r., wywodzi z zasad wolności jednostki i „umowy społecznej” żądanie zniesienia kary śmierci. Rewolucja francuska zaczyna się naprawdę od szturmu Bastylji i wypuszczenia kryminalistów. I — rzecz mówiąca wiele — każda późniejsza rewolucja zaczyna się od otwierania więzień. Kara kryminalna przestaje być odwetem społeczeństwa i państwa za popełnioną zbrodnię. Czem więc jest? Zabezpieczeniem się społeczeństwa od jednostki niebezpiecznej i niczem więcej. Jest aktem gwałtu. Przestępstwo kryminalne — to nie czyn potępiony etycznie, to tylko przekroczenie zakazu, umieszczonego w kodeksie karnym. Kodeks karny — to zbiór nakazów i zakazów, ustanowionych dowolnie przez prawodawcę. Jeżeli spodoba się prawodawcy zakazać nabożeństw kościelnych, to przekroczenie tego zakazu będzie przestępstwem, podlegającem karze. W tych warunkach zrozumiałe jest oddanie wyrokowania sądom przysięgłych, to jest przedstawicielom tej „woli ludu“, w imię której ustanowiono przepisy karne. Cóż dziwnego, że w takim stanie rzeczy walka między zbrodniarzami a policją odbywa się na stopie zupełnej równości? Czyż pobłażliwość sądów przysięgłych nie jest rzeczą naturalną? Kto miał choć trochę do czynienia z procesami karnemi i śledztwem karnem, ten przyzna, iż przestępcy na ogół hołdują przekonaniu, że są ofiarami gwałtu, że tylko powinęła im się noga i ulegają przemocy. Jest to z ich strony walka z przepisami prawa i siłą zbrojną państwa, walka niepozbawiona nawet momentów rycerskości. Ale wobec takiego postawienia sprawy uprawnienia społeczeństw do stosowania kar kryminalnych — jak mają wyglądać więzienia? Nie mogą pozostać przybytkami dolegliwości. Skoro bowiem zamknięcie człowieka w więzieniu jest tylko aktem koniecznej samoobrony społeczeństwa, co najwyżej aktem niezadowolenia, że przestępca ośmielił się przekroczyć przepisy — to na samem zamknięciu trzeba poprzestać, pozostawiając zamkniętemu wszelkie wygody i przyjemności życia. Ponieważ atoli więzienia są drogie i płaci na ich utrzymanie ogół, trzeba więc starać się zamykać jak najmniej ludzi. Teorja Lombrosa przyczyniła się walnie do dzisiejszego wymiaru sprawiedliwości i ustroju więziennictwa. Skoro zbrodniarz jest tylko człowiekiem anormalnym, za co przecie odpowiadać nie może — to zadaniem kary więziennej jest uleczyć go w miarę możności. Więzienie nie ma być postrachem, lecz środkiem leczniczym, nie ma być potępieniem i hańbą, lecz uzdrowiskiem, domem poprawy. Cóż dziwnego, że do komfortowych więzień, do owych lecznic przestępcy idą bez trwogi? Cóż dziwnego, że zdarzają się tacy, którzy popełniają przestępstwa poto, aby tam wrócić? Czy w takich warunkach, gdy przestępstwo nie hańbi, gdy kara nie ma odstraszać i być udręką, — czy w takich warunkach państwo może bronić się od przestępców politycznych? Gdy każdy ustrój jest dobry i godziwy, skoro go ktoś uzna za dobry — przestępca przeciw państwu, t. zw. przestępca polityczny staje się raczej męczennikiem, niż zbrodniarzem. „Wolność dla przestępców politycznych!“ — wołają „Ligi praw człowieka”. Wypuścić komunistów !
Wypuścić komunistów, którzy w Rosji są czcicielami czrezwyczajek! O wolność dla przestępców wołają ci sami, którzy pod swoją przemocą urządzili więzienia wymyślniej dręczące, niż średniowieczne tortury cielesne.
Panowie Kremlu u siebie nie uznają „praw naturalnych”, ani teorji Lombrosa.

7.
Przeżywamy okres zupełnego zaniku etyki w życiu jednostkowem i w życiu publicznem. Ustalono przekonanie, że polityka nie ma nic wspólnego z uczciwością. Jawnie gloryfikuje się politykę „brudnych dróg“. Człowiek, pragnący uchodzić za przyzwoitego w życiu prywatnem, bez zawstydzenia odrzuca na bok wszelkie skrupuły w życiu publicznem.
Nic dziwnego, że kłamstwo i oszustwo polityczne całym ciężarem kładzie się na życiu publicznem narodów i na stosunkach międzynarodowych.
Jesteśmy świadkami zupełnego zdziczenia obyczajów. „Postęp” zdusił już wszelkie przesądy: wstydliwość kobiet, honor mężczyzn, kulturę obcowania z ludźmi. Graduszczyj cham rozwala się wszechwładnie w domach prywatnych i na ulicach, butnie wkroczył nawet w przybytki sztuki. Kino, dancingi i prasa brukowa wtórują mu do taktu.
„Wracajmy do natury!“ — wzywał Rousseau. Wiek XX rozumie to już dosłownie i powraca do stanu dzikości. „Oświecenie” XVIII wieku wzywało szczyty społeczeństwa do „wolności naturalnej”; wiek XX zwraca się już do najszerszych mas ludności. Kino i prasa — to dwa skrzydła „postępu”.
Kino sensacyjno-erotyczne i amoralne i prasa bezecna i skorumpowana. „Przewrót umysłowy’* XVIII wieku jest ojcem prasy periodycznej. Miała być ona narzędziem przewrotu wśród swych czytelników. Od urodzenia swego stała się wyrazem zdecydowanych tendencyj. Miała urabiać umysły.
W okresie braku skrupułów etycznych — miałaż im podlegać prasa? To też w cynizmie i kłamstwie wygrała wyścig. Kupione pióra i dyktando stronnictw, grup, a często koteryj finansowych — oto jej rynsztunek. Zalew płytkości i tumany oszustw — oto jej środki działania. Dzienniki przechodzą z rąk do rąk wraz z personelem redakcyjnym, jak kokoty.
Wolność prasy — to wolność kłamstwa publicznego, to wolność propagandy rozkładczej.
I oto komisarze sowieccy znieśli wolność prasy. Wychodzą tylko dzienniki komunistyczne, redagowane przez nich samych.
Znowu dwie miary.
Z prasą ręka w rękę idzie kino i przyciąga tłumy. Drapuje się w szaty sztuki i pod jej płaszczem szerzy kult chorobliwego erotyzmu i sensacji.
W orszaku podąża i sztuka: poezja, teatr, malarstwo, rzeźba i muzyka. Przepaść oddzieliła ją od klasyczności greckiej i rzymskiej, zgrzyty są jej harmonią, jakby w chińskiej muzyce. W muzyce naśladuje orgje kotów na dachu, w malarstwie wysila się na formy bezmyślne, w rzeźbie daje pomniki z desek, w teatrze inscenizuje „Dzieje Orzechu”, a poezja cywilizacji aryjskiej pragnie wepchnąć „nusz w bżuch“. Żargon wreszcie niweczy czystość języka narodowego i za
wzorem „sownarkomów” i „nepów” stwarza „polminy”, „skarbofermy” i „dobrobuty”.
Wiek XVIII odsunął elitę umysłową od dogmatów i tradycji. Wiek XIX już całą inteligencję i najszersze warstwy ludności pozbawił wszelkiej ostoi. Wiek XX — to czrezwyczajki, „wolna miłość mężczyzny i kobiety w świetle okultyzmu” i „nusz w bżuchu”.

Materiał został udostępniony ze zbiorów i dzięki uprzejmości Muzeum Tradycji Ruchu Narodowego

.cdn

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *