Zagadnienie, związane ze współżyciem kapitału i pracy, jest zazwyczaj rozwiązywane w płaszczyźnie interesów jednej lub drugiej grupy społecznej. Dotychczas przewaga jest po stronie kapitału. Kapitał niewątpliwie odnosi większe korzyści z życia zbiorowego niż praca. Kapitaliści zajmują stanowisko uprzywilejowane, z oczywistą szkodą dla całości. To jest złe. To musi ulec gruntownej zmianie. Musi być przywrócona pewna równowaga, bo dziś tej równowagi nie ma. Nie chodzi tu tyle o momenty natury ekonomicznej, chociaż i one muszą być wzięte pod uwagę, ile o momenty ściśle społeczne, o przywileje związane z posiadaniem pieniądza. Walka z tymi przywilejami – to centralny punkt kwestii robotniczej.
Błędem byłoby powiedzieć, że walki klas nie ma. W dzisiejszym ustroju ona jest i nawet natężenie jej w niektórych wypadkach wzrasta. Wynika to z samych właściwości ustroju kapitalistycznego, w którym są wyzyskiwacze i wyzyskiwani. U nas w Polsce sprawa jest o tyle łatwiejsza, że wyzyskiwaczami są obcy, a mianowicie żydzi. To też sprawa może być rozwiązana na drodze zwykłego wywłaszczenia bez odszkodowania i na tym koniec. Fabryki przejdą na rzecz państwa, a robotnik przestanie być najemnikiem kapitalisty, stając się funkcjonariuszem Narodu, znikną klasy bo nie będzie kapitalistów i robotników, a naród i jego funkcjonariusze.
I może Naród jednemu powierzyć prowadzenie fabryki, dając mu nawet duży zakres swobody i niezależności, uznając jego własność o ile interes Narodu będzie tego wymagał, ale zasadniczą rzeczą będzie tu służba Narodowi do której wszyscy będą powołani w stopniu jednakim, chociaż jedni na takim drudzy na innym stanowisku.
Kwestia robotnicza powstała i rozwinęła się na tle ustroju kapitalistycznego, który opierał się o własność prywatną w środkach wytwarzania. W tych warunkach jedni mieli za dużo, drudzy w ogóle nic. Własność w rękach jednych stała się narzędziem krzywdy ogółu. Masy robotnicze, nieposiadające żadnej własności oprócz rąk do pracy, schodziły do poziomu bydła roboczego. Taki stan rzeczy tolerowany być nie może. Ruchy narodowe stanęły zdecydowanie do walki, o to żeby robotnik był tym, czym z istoty swej być powinien, a mianowicie świadomym twórcą życia narodowego i współtwórcą jego kultury, realizatorem świadomym dziejowej misji Narodu.
Robotnik w Polsce narodowej zatem będzie równorzędnym czynnikiem decyzji, jak i każdy inny, będzie ponosił taką samą odpowiedzialność i mieć te same prawa i obowiązki. Ruch Młodych stoi wyraźnie na stanowisku Bulli Piusa XI “Quadragesimo Anno”, która mówi: “O ile będzie to potrzebnym, a prawo natury nie postanowiło inaczej, władze rządowe w myśl interesów określić mogą zgodnie z prawem naturalnym i boskim jaki użytek mogą uczynić właściciele z dóbr swoich i do czego nie należy dopuszczać. Ustrój własności tak jak każda inna instytucja nie jest niezmienny”.
Dziś właśnie nastąpił czas zasadniczych przemian. Granice własności muszą być zwężone. Własność sama musi zmienić swój charakter ograniczając się do przedmiotów, bezpośrednio związanych z człowiekiem, np. mieszkanie, domek, czy ogród, lub gospodarstwo włościańskie, koń, samochód, rower itp. natomiast duże fabryki, handel a zwłaszcza banki muszą być upaństwowione. W ten tylko sposób robotnik przestanie być narzędziem bogacenia się innych kosztem swojej pracy, a stanie się współtwórcą potęgi własnego Narodu i Państwa. Wówczas perfidna demagogia komunistyczna, żerująca na chwilowej krzywdzie, straci swoje ostrze, grożące dziś światu katolickiej, rzymskiej kultury, Narodowi i Państwu.
Ruch Młodych, jako ruch narodowy, odrzuca wszelkie frazesy o potrzebie pracy dla robotnika. Ruch Młodych powiada: “Robotniku chodź z nami, pracuj dla dobra Polski, bo tyle naszej pracy co twojej. Nikt dla nikogo robić nic nie będzie, tylko wszyscy dla wszystkich”.
Nacjonalizm jest ruchem świata pracy, jest ruchem robotników, chłopów, inteligentów, którzy budują Wielką Polskę, jest ruchem demokratycznym – o ile chodzi o strukturę społeczną, hierarchicznym – o ile chodzi o organizację społeczeństwa. W Polsce narodowej każdy zajmie stanowisko – odpowiednie do charakteru i zdolności, nie zaś do ilości wpływu i znaczenia – mierzonych pieniądzem.
Marian Reutt
Falanga nr 1, 1936, str. 3 – ze zbiorów Jagiellońskiej Biblioteki Cyfrowej Uniwersytetu Jagiellońskiego